Forum  Strona Główna



 

Atlantyda

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> My też tworzymy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nirati
Smirnoff


Dołączył: 22 Sty 2008
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Apartament na Wyspie Chaosu, z widokiem na Titanica.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:00, 03 Lut 2008    Temat postu: Atlantyda

Oto pierwszy rozdział mojej "słynnej na całą Polskę" Atlantydy. Nie dokończyłam jej, niestety, no ale może jak skończę inne opowiadania to się za to zabiorę... Nie zasnąć mi przed kompem, a jeśli macie taki zamiar to weźcie poduszkę, i usiądźcie wygodnie :D


Atlantyda - Wyspa Potęgi
Rozdział I


Południowa część wyspy Atlantydy rozkwitała o tej porze roku burzą kwiatów we wszystkich kolorach tęczy. Liście i łodygi roślin były olśniewająco zielone, a płatki niekiedy prawie błyszczały od samej intensywności swojej barwy. Nocą cała dolina rzeki Damrot wydawała się być olbrzymim ogrodem z świecącymi kolorowymi latarniami i szerokim strumykiem przepływającym pośrodku. W ciągu dnia olbrzymi łańcuch górski rzucał głęboki i mroczny cień na znajdującą się u jego stóp dolinę. Nawet pobliskie ruiny gigantycznego, dawno już opuszczonego miasta nie mogły zaćmić nieodpartego uroku tego miejsca.
Widząc w oddali rażące światła Basilei, Isidora schodziła ostrożnie w dół rozległego zbocza. Po swojej prawej stronie miała ruiny Asmandii, prehistorycznej stolicy Atlantydy. Dziś, z najpotężniejszego miasta na całym cywilizowanym świecie zostały tylko mury i sterta kamieni. Cesarzowa drgnęła. Zawsze gdy spoglądała na ten gród, ogarniał ją jakiś dziwny, niezdatny do odparcia smutek, nad utraconym pięknem, za dawną potęgą, dzisiaj już zapomnianą.
Od niemal samego początku swojego panowania, zależało jej na przywróceniu Atlantydzie dawnej świetności. Częściowo jej się udało, jednak ciągłe najazdy wrogich, barbarzyńskich plemion zamieszkałych wschodnią część Eurazji, znacznie utrudniały jej pracę i pogrążały kraj w coraz większej ruinie. Długo powstrzymywała się przed podjęciem tej ostatniej, niezwykle niebezpiecznej próby. Prawdopodobieństwo że jej się powiedzie, było jak jeden na tysiąc. Nadzieja matką głupich, powtarzała sobie Isidora, jednak wciąż wierzyła w to, że jej się powiedzie.
Przystanęła nad skrajem przepaści oddzielającej Asmandię od reszty wyspy. Rozpadlina była bardzo głęboka, nikt tak naprawdę nie wiedział dokąd sięga. Cesarzowa, spoglądając w jej głąb potrafiła dostrzec tylko bezdenną ciemność i pustkę. Jej oczy skierowały się ku górze, w stronę miasta. Sczerniałe kamienie, zrujnowane ludzkie posiadłości, a nawet Pałac Cesarski, wszystko to pokryte było atmosferą tajemniczości i grozy.
Zadrżała lekko, kiedy mocny podmuch wiatru rozwiał jej starannie ułożone czarne włosy, otulając ją chłodem. Odwróciła się, i ujrzała wysoką postać, ubraną w typowe atlantydzkie białe szaty i jasnoniebieskie długie szale. Jej jasne błękitne oczy, błyszczały niczym kwiaty na łące, przez co stalowo szare ślepia Isidory wyglądały przy niej zimno i bez życia. Nieznajoma otrzepała ręce ze srebrzystego pyłu, którego używała aby przenieść się na Atlantydę z odległej przyszłości, po czym ruszyła w stronę Isidory. Zatrzymała się pięć kroków przed nią, składając głęboki ukłon.
— Dlaczego chciałaś się spotkać ze mną właśnie tutaj? — spytała Isidora nie patrząc na czarownicę.
Beaja wyprostowała się, i postanowiła zignorować zlekceważenie etykiety przez Cesarzową. Zwrócenie jej na to uwagi było dość ryzykowne, zwłaszcza że władczyni posiadała dość kłótliwy temperament. Milczała przez chwilę, spoglądając na pogrążoną w mroku Asmandię.
—Spójrz na to miasto — odpowiedziała po chwili. — Jego potęga była niczym kurz osiadły na drewnianej podłodze, tylko czekający na to, żeby go zamieść. Jesteś zbyt młoda, aby pamiętać koniec Asmandii, jednak w umyśle moim, i innych Atlantydów na zawsze pozostanie obraz upadku dawnej chwały.
— To nie jest odpowiedź na moje pytanie.
Beaja roześmiała się.
—Nic nie ujdzie twojej uwagi — odrzekła, kręcąc głową, a jej ciemnoblond loki rozsypały się na ramionach. — To dobra cecha. Przyprowadziłam cię tu, ponieważ chciałam żebyś popatrzyła sobie na to, co straciłaś, a co jeszcze możesz odzyskać, tylko potrzebujesz odrobiny zdrowego rozsądku.
— Śmiesz twierdzić, że brak mi rozsądku? — czarne oczy Isidory zapłonęły złością.
Szaty zaszeleściły, kiedy czarownica odwróciła się gwałtownie i spojrzała prosto w głąb rozpadliny, rozmyślając nad czymś głęboko. Isidora poczuła nieodpartą chęć pchnięcia Beaji w mroczną otchłań, jednak zmieniła zdanie, kiedy kobieta skinęła na nią ręką, i ruszyła wzdłuż krawędzi przepaści. Cesarzowa chcąc, nie chcąc musiała ruszyć za nią.
W miarę jak oddalały się od Basilei, kwiaty na łące rosły coraz rzadziej, a widoczne części Asmandii wydawały się coraz bardziej zarośnięte, i opuszczone. Isidora przystanęła na niewielkim uniesieniu terenu, spoglądając na popękany mur, z którego dosłownie spływały niezliczone pędy uschłego bluszczu.
Beaja, widząc jej spojrzenie, podeszła do Cesarzowej i machnęła ręką w stronę ruin.
—Nie wygląda to zbyt zachęcająco, prawda? — zapytała. — Tak… Nie wyobrażasz sobie nawet jakim cudem kiedyś było to miasto.
— Do czego zmierzasz? — mruknęła Isidora, odzywając się po raz pierwszy od dłuższego czasu.
— A czy muszę do czegoś zmierzać? — Beaja znowu się roześmiała. — Wyglądasz, jakby cię coś trapiło, pani Isidoro. Nie krępuj się, powiedz co ci leży na sercu.
Cesarzowa westchnęła.
— Sprowadzasz mnie w jakieś nieznane miejsce, w środku nocy — zaczęła. — I cały czas opowiadasz o dawnej chwale Asmandii, podczas gdy każde dziecko na Atlantydzie zna o niej wszystkie legendy. W dodatku w ogóle cię nie znam, więc dlaczego mam ci ufać?
Czarownica spojrzała na nią krytycznie.
—Nikt nie mówi, żebyś mi ufała, Isidoro. Ja tylko chcę żebyś podjęła wreszcie tą decyzję, którą powinnaś była podjąć już dawno.
— Nie zrobię tego. To jest zbyt niebezpieczne.
— Czym się tak bardzo przejmujesz?
Władczyni odgarnęła swoje kruczoczarne włosy z czoła, będące właśnie w kompletnym nieładzie.
— Życiem tej dziewczyny.
Beaja uniosła brew.
— Doprawdy? Nie spodziewałam się tego po tobie. Czy naprawdę myślisz, że wszystko musi być tak jak w przepowiedni?
Isidora zamyśliła się. Faktycznie, w proroctwie celtyckim było dużo niedopowiedzeń, jednak co do tego zagadnienia nie miała żadnych wątpliwości.
Najważniejszym problemem było jednak to, jak ściągnąć śmiertelnika na Atlantydę. Cesarzowa spojrzała na czarownicę.
— Potrafisz to zrobić?
— Wątpisz w moje umiejętności?
Isidora opuściła ręce zrezygnowana, i poprawiła swój szal.
— Prowadź.

***

Pogrążone w mroku uliczki Asmandii nie wyglądały przyjemnie i zachęcająco, w przeciwieństwie do przytulnych dobrze oświetlonych alejek Basilei, toteż Isidora odczuwała dziwną niechęć do miasta. Już sam pomysł Beaji, aby do niego wejść wydawał jej się niedorzeczny, jednak za bardzo zależało jej na wypełnieniu proroctwa, aby powstrzymywać się przed wejściem do byle ruin.
Nie, to nie są byle ruiny, pomyślała. To jest miasto równie stare, jak sam świat, w dodatku tym mieście się urodziłam, więc dlaczego tak bardzo chcę stąd już odejść?
Beaja w przeciwieństwie do Cesarzowej, poruszała się szybko i zdecydowanie, a jej złociste włosy błyszczały nawet w prawie całkowitej ciemności. Isidora nie była pewna, czy czarownica wie dokąd idzie, jednak postanowiła jej zaufać, chociażby ze względu na to, że w przeszłości już wielokrotnie pomagała cesarskiej rodzinie.
Obyś wiedziała co robisz, powiedziała sobie w duchu.
W pewnym momencie Beaja zatrzymała się gwałtownie. Isidora, pogrążona w rozmyślaniach, nie zauważyła tego, i wpadła na nią z impetem.
— Cicho! — szepnęła czarownica, chwytając ją za ramię, i odciągając na bok. — To tutaj.
Nagły rozbłysk światła w sąsiedniej uliczce rozbudził ciekawość Isidory. Wychyliła ostrożnie głowę zza budynku, koło którego stała, i jej oczom ukazał się niesamowity widok.
Około dziesięciu osób tworzyło krąg pośrodku niedużego placu. W samym centrum koła znajdowała się szklana kula wysoka na około sześć metrów, i co najmniej dwa razy szersza. Emanował od niej wprost oślepiający blask, otulając szare ściany stojących obok domów miłą poświatą.
Beaja wepchnęła Cesarzową do kręgu, tratując przy tym zebranych wokół ludzi. Dopiero teraz Isidora zauważyła, że mają oni pozakładane czarne kaptury, a na nich długich do samej ziemi szatach przedstawione jest godło dawnego miasta — Asmandii.
Zadrżała, przypominając sobie dawno już wymarłą religię, która czciła księżyc. Wyznawanie Luna było sprzeczne z prawem, i za jakąkolwiek działalność z nią związaną byłe dotkliwe kary.
Isidora opanowała początkowe zdumienie, i spojrzała na Beaję kątem oka.
— Zdajesz sobie sprawę, że powinnam cię za to zamknąć?
Czarownica przytaknęła.
— Wiem, że powinnaś, ale wiem też, że tego nie zrobisz, bo jestem ci za bardzo potrzebna.
Isidora najeżyła się. Masz zbyt wygórowane ambicje, wiedźmo.
— Więc… — zaczęła, ale nagły wybuch w samym środku koła powstrzymał ją przed dokończeniem reszty zdania.
Kula rozbłysła, gwałtownie zmieniając kolory z jednego na drugi. Cesarzowa mimowolnie przesłoniła oczy rękoma, jednak po chwili zerknęła na krąg, i otworzyła usta ze zdumienia.
Kula zniknęła. Zamiast niej, pośrodku placu unosiła się w powietrzu srebrzysto biała postać, o długich, falowanych włosach. Przez chwilę wisiała nieruchomo nad ulicą, jednak wkrótce stanęła bosymi stopami na ziemi.
Otworzyła srebrzyste oczy i spojrzała prosto na Isidorę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Leanne
Najlepszy z Mówiących


Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 686
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod muchomorka ^^

PostWysłany: Wto 18:08, 05 Lut 2008    Temat postu:

Hm, no i co ja mam tutaj napisac? Już komentowałam ten rozdział na Onecie, póki tam był...
Mam tylko nadzieję, że weźmiesz się za Atlantydę szybciej niż się komukolwiek zdaje ^^
Jakoś mi się to takie krótkie tutaj wydaje... o.O
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nirati
Smirnoff


Dołączył: 22 Sty 2008
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Apartament na Wyspie Chaosu, z widokiem na Titanica.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:01, 05 Lut 2008    Temat postu:

Wiesz, że mi też?:D Jakieś takie o połowę mniejsze...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Leanne
Najlepszy z Mówiących


Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 686
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod muchomorka ^^

PostWysłany: Śro 13:40, 06 Lut 2008    Temat postu:

Bo tu szerzej jest :P

Hej! A Ty masz zamiar w końcu tę Atlantydę założyć czy zostajesz w parodiach, bo się pogubiłam? ^^"


Ostatnio zmieniony przez Leanne dnia Pią 10:48, 16 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> My też tworzymy Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
deoxGreen v1.2 // Theme created by Sopel stylerbb.net & programosy.pl

Regulamin