Forum  Strona Główna



 

Opuszczony Anioł

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> My też tworzymy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Leanne
Najlepszy z Mówiących


Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 686
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod muchomorka ^^

PostWysłany: Wto 12:28, 26 Lut 2008    Temat postu: Opuszczony Anioł

Kiedyś prowadziłam bloga z tą historią razem z Nirati. W efekcie powstały chyba 2 rozdziały. Stare czasy, ogółem. Gdzieś wsadzić trzeba, bo szkoda zmarnować, a że forum potrzebna reanimacja, to nie ma na co czekać :P
Nir, masz jeszcze ten drugi rozdział?



Zawiał ciepły wiatr, podrywając do góry długie, miedziane włosy. Ich właścicielka spoglądała z uśmiechem na bawiące się nieopodal dzieci - właśnie grały w niebiańską piłkę nożną. Dlaczego niebiańską? Bo one wcale nie biegały po murawie, a latały po puszystych chmurkach.
Mały chłopczyk o króciutkich blond włosach kopnął piłkę do swojego kolegi, ale zrobił to tak nieudolnie, że piłka poleciała prosto w stronę dziewczyny, lądując pod jej nogami.
- Marisa, podaj nam piłkę! - krzyknęły dzieci zgodnym chórem.
Miedzianowłosa zaśmiała się dźwięcznie i wstała ze swojego wyjątkowo wygodnego obłoczka.Podeszła do niecierpliwiących się już dzieci i oddała im ich własność. Maluchy natychmiast zaczęły gonić za piłką, skacząc z chmury na chmurę i krzycząc radośnie wniebogłosy.
Panna Lenor udała się w stronę swojego domu, okrężną drogą, gdyż stwierdziła, że dzisiejszy dzień jest wyjątkowo piękny.
Po kilku minutach trafiła na kolejną grupkę dzieci bawiących się, tym razem, w „chowanego". Dzieci okrążyły ją, prosząc by pobawiła się razem z nimi.
- Może innym razem - odpowiedziała i, mierzwiąc włosy najbliższemu dziecku, ruszyła, kontynuując swą podróż.
Taak, tutaj z pewnością było pięknie. Nieskazitelna biel chmur i błękit nieba.
Wierne odzwierciedlenie Ziemi. A może to Ziemia odzwierciedla Niebo? Tak, chyba tak.
Parki wiecznie kwitnących drzew i kwiatów, wydzielających najpiękniejsze zapachy, jakie zdołał poczuć człowiek. Fontanny tryskające na wszystkie strony ciepłą wodą, które gotowe były ochlapać nieostrożnego wędrowca, nie pozostawiając na nim ani kropli. Czasem przelatujące tędy ptaki, przysiadały na gałęziach czy krawędziach domu, poćwierkując cicho i nadając miejscu wyjątkowy charakter lub wyśpiewywały swe piękne melodie, wprowadzając w trans osoby, które znalazły się najbliżej ich legowisk. Wszystko było tutaj idealne... ale czy nie za bardzo?
Można by rzec, iż było to miejsce wyjątkowe, odpowiednie dla osób strudzonych życiem na Ziemi, ale nie dla uśmiechniętej nastolatki, którą śmierć dotknęła nagle. Bez żadnego ostrzeżenia. Bo tak właśnie było z Marisą - wypadek samochodowy, pozbawił ją życia... no właśnie, kiedy to było? Miesiąc, a może rok temu? Nie pamiętała, bo tutaj nie liczyło się czasu. Nie był on do niczego potrzebny. Stąd ludzie, a może raczej anioły, bo przecież tym stawali się po śmierci, trafiając tutaj, nie spieszyli się nigdzie. To był ich ostatni przystanek, na którym wysiedli, posiadając bilet tylko w jedną stronę.
Brakowało jej obiadów jedzonych razem z rodzicami, wspólnych wypadów z przyjaciółmi. Och, tak bardzo chciałaby cofnąć czas! Ale to już niemożliwe... Stąd nie ma powrotu...
Rozmyślając tak, trafiła przed swój dom i ujrzała Rafaela, swojego przyjaciela. Podeszła do niego, uśmiechając się; strasznie dawno go nie widziała. Po krótkim przywitaniu, pełnym radości, przystąpili do spraw, jakich dawno w niebie nie załatwiano...
- Co cię do mnie sprowadza? - zapytała uśmiechnięta.
- Stwórca chce cię widzieć - powiedział, starając się nie patrzeć jej w oczy.
- Stwórca? Ale dlaczego? -zapytała zdziwiona. Przecież On nie wzywał, ot tak sobie.
- Nie wiem... Sama się przekonasz. A teraz chodź... - Pociągnął ją w stronę zamku.
Całą drogę pokonali w milczeniu, od czasu do czasu rzucając na siebie ukradkowe spojrzenia. Oboje oddaliby wszystko, żeby tylko dowiedzieć się o czym myśli to drugie. Choć tak naprawdę lepiej byłoby, gdyby się tego nie dowiedzieli.
Gdy przeszli przez wielkie wrota, zwieńczone dużymi krzyżami - Jego znakiem, serce zabiło Marisie dużo szybciej niż powinno. Czego On może ode mnie chcieć?, myślała gorączkowo. Stanęli przed wielkimi dwuskrzydłowymi drzwiami, wysokimi na kilkanaście metrów (a może kilkadziesiąt...?) i po kilku grzecznościowych ukłonach ze strażnikami, weszli do środka. W pałacu panował przepych, a bogactwo ukazywało się na każdym kroku. Całość utrzymana była w odcieniach błękitu i delikatnego fioletu. Z kilku wieżyczek zwieńczonych ostrymi szpicami widać było całe niebiańskie miasto. Widok był przepiękny i tam właśnie Stwórca spędzał dnie; obserwując życie miasta.
Rafael poprowadził ją korytarzami ciągle zmieniając kierunek; szli w lewo i natychmiast skręcali w korytarz prawy, a później prosto i znowu w prawo... Od tych wszystkich manewrów Marisie zaczęło kręcić się w głowie, i kiedy już miała prosić o chwilę odpoczynku, doszli do pięknie zdobionych drzwi, za którymi znajdował się On... i czekał na nią. Przełknęła głośno ślinę i spojrzała z lękiem na przyjaciela. Ten uśmiechnął się nieznacznie i złapał ją za rękę, dając do zrozumienia, że jest z nią i jej nie zostawi.
Pchnął drzwi, a one pod lekkim naporem otworzyły się i Marisa pierwszy raz ujrzała swojego Stworzyciela. Siedział sobie w miękkim fotelu i popijał... herbatę (?), czekając na nią. Uśmiechnął się wyczekująco i zaprosił ich gestem do środka. Dziewczyna usiadła w fotelu naprzeciw, uprzednio składając swe białe, puszyste skrzydła, by nie przeszkadzały jej w oczekiwaniu na słowa, od których zależała jej przyszłość. Rafael stanął za nią, zaciskając dłonie na oparciu jej fotela. Tak bardzo się obawiał, czego On może od niej chcieć...
Stwórca był mężczyzną średniego wzrostu o pogodnym wyrazie twarzy. Siwe włosy dodawały mu lat, a może odmładzały? Wyglądał na strudzonego starca, który przekroczył osiemdziesiątkę, a przecież to właśnie On stworzył świat...
- Witaj, Mariso - rzekł staruszek, uśmiechając się dobrodusznie.
- Dzień dobry, panie - odrzekła, pochylając głowę z szacunkiem.
- Och, darujmy sobie te przesadne grzeczności! Mów mi na „ty"! - Zaniósł się serdecznym śmiechem. Marisa zdziwiona postawą Boga, milczała,wpatrując się w niego z napięciem.
-Posłuchaj mnie, drogie dziecko... Wybrałem ciebie, byś wypełniła powierzone ci zadanie. Ufam, iż mu podołasz - przerwał i spojrzał w oczy dziewczyny.
- Dam z siebie wszystko...ale na czym ma ono polegać? - zapytała, nieśmiało zerkając na twarz staruszka.
- Zostaniesz wysłana na Ziemię, więcej szczegółów nie mogę ci teraz podać. Poznasz je, gdy już się tam znajdziesz.
-Doskonale. Kiedy wyruszam?
- Możliwie jak najszybciej.
Stwórca podniósł się ze swojego fotela i niepewnie zerknął na Rafaela, wciąż stojącego w swoim miejscu. Podszedł do okna i wyjrzał przez nie na zatłoczone ulice. Uśmiechnął się, widząc zachowanie swoich Aniołów. „Jak w raju”, pomyślał. „Przecież o to mi chodziło...”
Spojrzał na Marisę, która siedziała na swoim miejscu, nie poruszając się ani o milimetr.
- No, na co czekasz...? Zbieraj się, wyruszysz jeszcze dzisiaj. Idź się spakować i wróć tutaj. Myślę, iż Rafael z chęcią będzie ci towarzyszył.
Uśmiechnął się dobrodusznie i odprowadził ich do drzwi. „Czekam”, powiedział jeszcze na odchodnym.
Marisa, wciąż nie mogąc uwierzyć, że wróci na Ziemię, gdy tylko znaleźli się poza terenem zamku, rozwinęła swe skrzydła i wzbiła się w powietrze, zanosząc radosnym śmiechem.
- Ziemia, Ziemia! Znowu ich zobaczę! - krzyczała wniebogłosy, zataczając koła i najróżniejsze akrobacje powietrzne.
- Tak, tak, ale spokojnie. Zejdź już na dół! - próbował przekrzyczeć jej piski Anioł. Czuł, że to coś więcej i ta misja wbrew pozorom nie będzie zwykła...
Kiedy dziewczyna uspokoiła się na tyle, żeby mogła iść, niewybuchając co chwila, ruszyli do jej domu. Gdy tam dotarli, wyciągnęła wielką walizkę i wrzuciła do niej niedbale najpotrzebniejsze rzeczy. Kiedy była gotowa, podała ją przyjacielowi i udała się z nim z powrotem do zamku. Ujrzeli tam Stwórcę, czekającego na nich; uśmiechniętą Marisę i zamyślonego Rafaela.
Poprowadził ich w stronę drzwi, zza których dało się dojrzeć jasne światło „wyciekające” ze szpar pomiędzy framugą a drzewcem. Położył dłoń na klamce, a wcześniej zamknięty pokój stanął dla nich otworem z całą jego zawartością. A trzeba wiedzieć, że nie było tego dużo.
Marisa i Rafael nieśmiało przekroczyli próg pomieszczenia, udając się za Stwórcą. Znaleźli się w miejscu o nieskazitelnie białych ścianach, w którym nie było żadnych mebli, ani czegoś co nazwałoby się „normalnym wystrojem wnętrza”. Na samym środku pokoju znajdywało się źródło przebłysków zza drzwi, wielki sięgający sufitu snop jasnego światła. Marisa przyglądała mu się z podziwem, gdy z zamyślenia wyrwał ją głos Stworzyciela:
- Wejdź w ten filar, a on przeniesie cię na Ziemię. Tam dowiesz się więcej o swojej misji.
Dziewczyna pożegnała się ze Stwórcą i Rafaelem i wkroczyła w światło. Uśmiechając się lekko, zamknęła oczy, czując, że pochłania ją pustka. Zacisnęła mocniej powieki i usłyszała: „Do zobaczenia".
Poczuła jak zapada się w ciemność... Straciła przytomność.

*

Rafael zmrużył oczy i spojrzał na, wychodzącego już z pokoju, Boga. Zebrał w sobie całą swoją odwagę i zapytał, a może raczej stwierdził:
- To nie jest żadna misja, prawda?
Staruszek spojrzał na niego smutno i pokręcił głową.
- Więc dlaczego? - jęknął Anioł.
- Żeby mogła ponownie się odnaleźć...

*

Obudził ją tępy ból w okolicy skroni.
- Aua - jęknęła, rozcierając sobie czoło.
Ból powoli mijał. Rozejrzała się i stwierdziła, że naokoło niej znajdują się tylko drzewa. Wstała pomału, lekko chwiejąc się na nogach, ale w ostatniej chwili oparła się o pień najbliższego z nich, tym samym chroniąc przed bolesnym upadkiem. Zobaczyła, że kilka centymetrów od miejsca, w którym leżała, znajduje się białe piórko. Machinalnie wyciągnęła w jego kierunku rękę i przyjrzała mu się. Schowała je do kieszeni spodni, przekonana, że gdzieś je już widziała i rozejrzała się ponownie, puszczając pień.
„Gdzie ja jestem?”, przemknęło jej przez myśl. „Kim JA jestem...?”




Dacie wiarę, że to mój pierwszy post tutaj? o.O


Ostatnio zmieniony przez Leanne dnia Wto 12:29, 26 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nirati
Smirnoff


Dołączył: 22 Sty 2008
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Apartament na Wyspie Chaosu, z widokiem na Titanica.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:39, 09 Mar 2008    Temat postu:

Nie mam ;( Zaginął gdzieś przy formacie... Zawsze mogę napisać jeszcze raz xDD

A dlaczego my w ogóle przestałyśmy to pisać?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Leanne
Najlepszy z Mówiących


Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 686
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod muchomorka ^^

PostWysłany: Czw 16:09, 13 Mar 2008    Temat postu:

Yhm, no szkoda, ale nie pisz. Nie ma sensu.
Eee, nie wiem, nie pamiętam. Bo nam się odechciało go prowadzic? Brak pomysłów? Coś takiego chyba xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> My też tworzymy Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
deoxGreen v1.2 // Theme created by Sopel stylerbb.net & programosy.pl

Regulamin